Zakupowy szał...
A więc zacznę od początku.... Wczoraj wybrałam się rano do banku aby wyciagnąć kasiorkę od naszego państwa z konta .... W między czasie mężulek zadzwonił do mnie , zebym z nim pojechała w tarasę bo on jest kierowcą... a tak bardzo nie miałam ochoty... no ależ cóż nie robir się dla miłości . Ja wraz z tą kasą pojechaliśmy do Katowic , a jak to ja , żebym na darmo niejechała to jak wracaliśmy to po drodze w Opolu wjechalismy do castoramy .... I wkońcu zakupiłam sobie na cały domek karnisze cena ich było dość dobra no ale mogła by byc tańsza... no ale ... .Wkońcu zakupiłam kinkiety do naszej sypilani a także jedną lampe ale jeszcze nie wiem gdzie ją zawiesze... .Dosłwonie ceny lampy żyrandolów to mnie rozwalają na łopatki .... Ja już się boję jak bedę musiała zakupić do salonu jednen i nad stół chcę takie trzy zwisające lampy ... Niech już się kończy ta budowę i ta wykończeniówka bo ja juz nie wiem skąd tutaj brać kase... Wczoraj 700 zł zapłaciliśmy i dwa razy sprawdzam paragon bo nie chciałam uwierzyć za co ... aż tyle...
A dzisiaj zaś jadę stracic kasiorke bo jutro montaż kuchni i po południu musimy jechac zakupić sprzęt mieliśmy wczoraj ale nei dało rady ...